Przed menopauzą nie uciekniemy, ale możemy się do niej przygotować, by przejść ten trudny okres, bez uszczerbku na zdrowiu i samopoczuciu. Dowiedz się, jakie zmiany warto wprowadzić do swojego trybu życia, by być w dobrej formie i czerpać z życia garściami.
Chciałabym, abyśmy dzisiaj porozmawiały o menopauzie w kontekście chorób serca.
Z badań naukowych wiemy, że przekwitanie, zwłaszcza to wczesne, zwiększa ryzyko chorób naczyniowo-sercowych. Czy wiedząc o tym, możemy się jakoś wcześniej przygotować, by zmniejszyć to ryzyko?
Mówimy o menopauzie, czyli o tym okresie życia kobiety, w którym miesiączkowanie zatrzymało się i przez 12 kolejnych miesięcy nie występowało. Jest to zakończenie okresu rozrodczego kobiety. W tej fazie jajniki przestają produkować komórki jajowe, a poziom estrogenów znacząco spada. Statystycznie jest to wiek 51-52 lata. Biorąc pod uwagę średnią przeżywalność kobiet w Polsce, a więc wiek powyżej 80 lat, to okazuje się, że około 30 lat życia kobiety przypada na czas po menopauzie. Warto świadomie wejść w ten etap życia
i cieszyć się dobrą kondycją organizmu jak najdłużej.
Ze względu na ochronne działanie estrogenów, choroby układu sercowo-naczyniowego u kobiet rozwijają się około 10 lat później niż u mężczyzn. Zaprzestanie miesiączkowania i spadek poziomu tej grupy hormonów sprawia, że kobiety po prostu stają się bardziej podatne na choroby układu krążenia. Znaczenie ma też moment rozpoczęcia menopauzy. Z badań wynika, że u kobiet, które przeszły menopauzę przed 40. rokiem życia, ryzyko problemów układu sercowo-naczyniowego (na przykład niewydolności serca) może być znacząco wyższy (nawet o około 40%), w porównaniu do kobiet, u których menopauza wystąpiła po 50. roku życia. Czy zatem można przygotować się do menopauzy?
Warto jak najwcześniej wyrobić w sobie nawyk regularnej aktywności fizycznej. Będzie to szczególnie pomocne w okresie, kiedy zmieni się nasz tryb życia na bardziej „kanapowy”, a także zwolni nasz metabolizm. Drugim ważnym nawykiem powinno być dbanie o jakość diety dostosowanej do trybu życia i wieku oraz sytuacji zdrowotnej. Niestety muszę użyć tego sloganu „łatwiej zapobiegać niż leczyć” – naprawdę łatwiej jest zapobiec otyłości niż później zmagać się z jej konsekwencjami.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować. W jaki sposób zmobilizować się do takiej aktywności i jaka forma ćwiczeń dla kobiet w tym okresie życia będzie najodpowiedniejsza?
Warto umówić się ze sobą, że nie odpuszczamy i ruszamy każdego dnia w teren. Nordic walking, rower, bieganie, taniec, zajęcia jogi, chi kung, tai-chi, a nawet zwykły, ale dłuższy spacer – to aktywności odpowiednie dla osób w każdym wieku. Można też ćwiczyć w domu, korzystając ćwiczeń, które znajdziemy w Internecie.
Najważniejsze jest, by postanowić (i trzymać się tego postanowienia), że codziennie będziemy aktywni fizycznie. Z czasem stanie się to naszym codziennym nawykiem i pomoże nam, gdy po 40. roku życia nasza masa mięśniowa będzie się zmniejszać (o około 6-8% na każdą dekadę życia). Łatwiej będzie wówczas utrzymać szczupłą sylwetkę i witalność. Warto też wiedzieć, że szybciej traci się masę mięśniową nóg niż rąk, dlatego nasze ćwiczenia powinny być zróżnicowane, z uwzględnieniem ćwiczeń siłowych (oporowych), bo to właśnie one pozwalają odbudować masę mięśniową. Nie wszyscy czują się dobrze na siłowni, ale można na przykład wchodzić po schodach, czy ćwiczyć na rowerze stacjonarnym.
Podsumowując, w profilaktyce chorób układu krążenia niezbędny jest regularny ruch (codzienny wysiłek fizyczny), zdrowa dieta, bazująca na produktach roślinnych, szczupła sylwetka oraz równowaga emocjonalna. Spokój wewnętrzny pozwala na dobry sen, co także jest bardzo ważne dla utrzymania prawidłowego metabolizmu. Niedosypianie przekłada się na ciągłe zmęczenie, a jeśli jesteśmy niewyspani, to w ciągu dnia spożywamy więcej kalorii, żeby dodać sobie energii. Niewyspani nie mamy też siły wytrwać w postanowieniach, na przykład, by wyjść na trening, czy nawet na spacer. Musimy też pamiętać, że regularny ruch przyczynia się do podwyższania poziomu cholesterolu HDL we krwi, czyli tego „dobrego cholesterolu”.
No właśnie, po menopauzie poziom cholesterolu LDL we krwi wzrasta, a spada poziom cholesterolu HDL. Wiemy, że zbyt duże ilości LDL przyczyniają się do miażdżycy i stwardnienia ścian tętnic. Aktywność fizyczna może ten proces zmienić, ale – jak wspomniała Pani wcześniej – istotna jest również odpowiednia dieta. O czym powinniśmy pamiętać?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę najpierw wyjaśnić, jaki ma to związek przyczynowo-skutkowy. Cholesterol, jako związek trudno rozpuszczalny w wodzie, nie krąży we krwi w postaci wolnej, ale jako składnik lipoprotein. Lipoproteiny to kompleksy białka i lipidów (tłuszczów, w tym cholesterolu). Głównie są to frakcje LDL, tzw. zły cholesterol, oraz HDL, czyli tzw. dobry cholesterol. Dla prawidłowej dystrybucji tłuszczów, w tym cholesterolu w organizmie, potrzebne są receptory białkowe w miąższu wątrobowym i w komórkach jelitowych, rozpoznające białko o nazwie Apolipoproteina B (apoB), które jest dominującym białkiem lipoprotein LDL (we frakcji HDL też jest obecne, ale w mniejszej proporcji). Spadek poziomu estrogenów po menopauzie prowadzi do obniżenia liczby, a w konsekwencji również aktywności, receptorów odpowiadających za usuwanie z krwi lipoprotein LDL. Aby cząsteczki LDL mogły być zmetabolizowane, potrzebne są receptory wątrobowe i jelitowe dla tego białka. Przy okazji dodam, że oznaczenie ApoB we krwi jest bardzo dobrym, dodatkowym parametrem w ocenie ryzyka chorób sercowo-naczyniowych.
Mniejszy poziom estrogenów u kobiet w okresie menopauzy i po menopauzie powoduje zwiększenie stężenia cholesterolu całkowitego i triglicerydów we krwi oraz aminokwasu o nazwie homocysteina. Jest ona obecna w niewielkich ilościach we wszystkich komórkach organizmu. W zdrowych komórkach homocysteina jest szybko rozkładana przy udziale witamin: B6, B12 i kwasu foliowego. Przy niedoborze tych witamin (co jest z wieku senioralnym dość powszechne, jeżeli nie jest stosowana suplementacja) poziom homocysteiny może być podwyższony. Homocysteina stanowi niezależny czynnik rozwoju miażdżycy tętnic wieńcowych, mózgowych i obwodowych. U kobiet po menopauzie to ryzyko jest więc wyższe niż u kobiet przed menopauzą. Badania wykazały, że umiarkowanie podwyższone stężenie homocysteiny zwiększa ponad dwukrotnie ryzyko rozwoju chorób układu sercowo-naczyniowego.
Bez przywiązywania wagi do zdrowej diety nie uda się zapobiec rozwojowi miażdżycy, biorąc pod uwagę współczesny styl życia (siedzący), stres i coraz więcej łatwo dostępnej, taniej, przetworzonej żywności. Należy zadbać o to, aby nie dopuścić do rozwoju cukrzycy typu II, która również przyczynia się do rozwoju miażdżycy. Przy słabnącym z wiekiem metabolizmie i gorszym wchłanianiu składników odżywczych, należy rozważnie dobierać produkty spożywcze, aby nie przytyć, a jednocześnie dobrze odżywiać organizm. U osób starszych konieczna jest suplementacja diety, którą indywidualnie dobierze doświadczony dietetyk.
Jak powinna wyglądać właściwa dieta kobiet w okresie menopauzalnym? Jakich składników potrzebują i w jakich ilościach?
Najłatwiejszym, a jednocześnie potwierdzonym naukowo skutecznym wzorcem żywieniowym, zapobiegającym rozwojowi miażdżycy jest dieta śródziemnomorska,
wykorzystująca lokalne (dla nas) produkty. Jest kilka najważniejszych zasad, którymi powinniśmy się kierować.
- Należy zminimalizować spożycie nasyconych kwasów tłuszczowych, których jest wiele w tłustych mięsach i wędlinach, maśle, tłustych serach, śmietanie, wywarach mięsnych typu rosół, czy wyrobach cukierniczych. Ta grupa produktów nie powinna być spożywana na co dzień, tylko okazjonalnie i to w małych ilościach. Zbyt częste spożywanie czerwonego mięsa wiąże się, poza innymi czynnikami, z wyższym ryzykiem zachorowania na cukrzycę typu II. Mając rozwiniętą cukrzycę, bardziej jesteśmy narażenia na rozwój miażdżycy.
- Źródłem tłuszczu w codziennej diecie powinny być oliwa z oliwek, olej lniany, olej rzepakowy, orzechy i tłuste ryby morskie. Do smarowania pieczywa poleca się miękkie margaryny (zamiast masła). Należy też unikać smażenia potraw.
- Należy dbać o duże spożycie antyoksydantów. Ich bogatym źródłem są świeże warzywa, owoce, zioła oraz przyprawy. Warzywa zielonolistne są źródłem m.in. kwasu foliowego. W wieku senioralnym warto zwiększać ilość antyoksydantów w diecie poprzez odpowiednią suplementację, w tym suplementację witaminy C, której wbrew pozorom niedobór jest dość powszechny.
- Należy zadbać o produkty bogate w błonnik. Należą do nich pełnoziarniste produkty zbożowe oraz warzywa, w tym strączkowe, oraz świeże owoce (suszone są zbyt kaloryczne, można je spożywać, ale w małych ilościach). Produkty pełnoziarniste są źródłem witamin z grupy B i wpływają korzystnie na odczuwanie sytości.
- Należy zminimalizować spożycie „białych” węglowodanów, czyli tych pozbawionych błonnika. Zalicza się do nich m.in. białe pieczywo, pizzę, makaron z białej mąki pszenicznej, frytki.
- Dieta powinna być maksymalnie urozmaicona, co kiedyś tradycyjnie wiązało się z sezonowością, świętowaniem, ale też stosowanymi postami. Współcześnie jemy przez cały rok tak samo, monotonnie, za dużo i z dużym udziałem żywności typu fast food.
- Płyny, bez względu na to, czy czujemy pragnienie, czy nie, należy pić regularnie, przez cały dzień, małymi porcjami. Najlepiej, gdyby to była woda. Kobiety potrzebują minimum 2 litrów płynów na dobę. Pijąc wodę, wypełniamy żołądek i mamy mniejszą potrzebę podjadania, ale też woda pozwala utrzymywać prawidłową gęstość krwi.
Mówiłyśmy o tym, jak się nie dać zaskoczyć menopauzie i związanymi z nią konsekwencjami w postaci otyłości czy wyższego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Ale co zrobić, jeśli mamy już menopauzę, a chciałybyśmy jak najdłużej cieszyć się dobrym zdrowiem? Czy wdrożenie aktywności fizycznej w tym momencie życia też może pomóc?
Gdy „zaskoczyła” nas menopauza i dojrzały wiek, gdy zaczynamy panikować, bo nasza sylwetka lekko się zaczyna zaokrąglać, a „prawie nic nie jemy”, to również trzeba wdrożyć aktywność fizyczną, dostosowaną do naszych możliwości. Starajmy się unikać ciągłego siedzenia. Jakakolwiek aktywność, byle regularna, spowalnia utratę masy kostnej i tkanki mięśniowej oraz zapobiega nadmiernemu otłuszczeniu, zwłaszcza otyłości brzusznej, która sprzyja rozwojowi insulinooporności, cukrzycy typu II oraz miażdżycy tętnic.
Wykorzystujmy każdą okazję do ruchu. Pracując przy komputerze, o ile mamy biurko regulowane, możemy pracować w pozycji stojącej. Warto też wysiadać wcześniej z tramwaju, czy autobusu, i przejść się pieszo kilka przystanków. Unikajmy windy i starajmy się wchodzić po schodach. Kiedy jesteśmy w parku lub w lesie, starajmy się głęboko oddychać. Bardzo dobrą formą aktywności jest na przykład marsz z kijkami, czyli nordic walking, pływanie, ćwiczenia rozciągające i zmuszające różne partie mięśni do pracy, takie jak joga, tai-chi, chi gong. Wschodnie systemy ćwiczeń opracowane są w sposób holistyczny, bo rozciągają, wzmacniają różne partie mięśni, dotleniają. Pomagają także wzmacniać mięśnie dna miednicy, które odgrywają ważną rolę w profilaktyce nietrzymania moczu, co u kobiet po menopauzie staje się problemem. Takie ćwiczenia wpływają bardzo korzystnie na wyciszenie emocji i spokój wewnętrzny. W podobnym nurcie są ćwiczenia o nazwie pilates. Łączą one w sobie elementy jogi, tai-chi, baletu i gimnastyki. Jednak tego typu ćwiczenia są bardziej dynamiczne, więc nie są wskazane dla wszystkich (np. dla osób bardzo otyłych), ale dla większości osób jest to bardzo dobry sposób na znaczną poprawę kondycji mięśni brzucha, pleców i pośladków. Jest to także sposób na zadbanie o wyprostowaną postawę ciała, zmniejszenie bólu pleców oraz szyi, redukcji cellulitu. Zapobiega również obniżaniu narządów rodnych u kobiet.
Jeśli mamy problem z motywacją, to warto poszukać zajęć grupowych z muzyką – taniec towarzyski czy zumba gold, która skierowana głównie do seniorów, ale też i dla kobiet w ciąży oraz osób z nadwagą. Również zajęcia grupowe w wodzie mogą być jedną z wielu możliwości poprawy kondycji kobiet w okresie przekwitania. Polecane są, na przykład aqua walking i aqua pilates, bo nie są obarczone ryzykiem upadku. Zajęcia grupowe korzystnie wpływają na psychikę i zwiększają motywację do ich kontynuacji.
W okresie menopauzalnym ważne jest utrzymanie wagi na odpowiednim poziomie. Jednak często jest to bardzo trudne zadanie. Dlaczego?
Prowadzimy wygodne życie, które jest dla nas pewną pułapką, ponieważ automatyzuje wiele czynności i tym samym nas rozleniwia. Pandemia przyśpieszyła te zmiany, spowodowała, że praca z domu stała się dość powszechna. Siedzimy cały dzień przy komputerze, zakupy robimy przez aplikację. W zasadzie można nie wstawać z kanapy i załatwić z niej wszystkie życiowe sprawy (oczywiście z wyjątkiem toalety).
Gdy wchodzimy w wiek dojrzały, a dla kobiet jest to z pewnością czas przekwitania, dodatkowo do siedzącego trybu życia dochodzą kolejne czynniki sprzyjające tyciu, takie jak zmiany hormonalne, słabszy metabolizm, obniżanie masy mięśniowej i obrastanie tłuszczem. Do tego dochodzi zjawisko ciałopozytywności. Ogólnie jest to pozytywne zjawisko, ale ja widzę też jego ciemniejszą stronę. Chodzi mianowicie o pewną ostentację w akceptowaniu swojego ciała, takim, jakim ono jest. Tak, jakby otyłość była naturalna i jakbyśmy nie mieli na nią wpływu. Tymczasem otyłość jest chorobą i dbanie o sylwetkę, to nie tylko kwestia estetyczna, wiążąca się z atrakcyjnym wyglądem, ale także, a może przede wszystkim, kwestia naszego zdrowia. Jeżeli przestajemy dbać o to, jak wyglądamy, to tracimy bardzo ważny motywator.
Dla wielu kobiet trudne do przyjęcia jest to, że się zmieniamy i musimy się dostosować do tych zmian. Bardzo ważne jest, abyśmy rozumiały, że na pewne kwestie nie mamy wpływu, ale na nadwagę, czy na prawidłowy profil lipidowy, który determinuje rozwój lub hamowanie rozwoju miażdżycy, już tak.
Dbanie o siebie w okresie menopauzalnym jest dużym wyzwaniem, wymaga czasu, uwagi
i jest też dodatkowym kosztem. Należy się regularnie badać, przestawić dietę na inne tory, na większą dyscyplinę dotyczącą tego, co jemy, w jakich ilościach i o jakich porach. Jedni dobrze tolerują małe porcje spożywane częściej, dla innych korzystniejszą opcją będą dłuższe przerwy w jedzeniu i tylko 3 posiłki dziennie. Ponieważ zapotrzebowanie kaloryczne organizmu w tym okresie życia spada, a apetyt niestety nie, to należy bardziej przywiązywać wagę do jakości odżywczej tego co się je na co dzień.
A czy może Pani podać, co na przykład powinnyśmy jeść?
Wyobraźmy sobie duży miskę wypełnioną świeżymi warzywami, na przykład sałatą, pomidorem, startą marchewką, czerwoną cebulą. Do tego dodajmy łyżkę orzechów, łyżkę lekko uprażonych nasion słonecznika. Polejmy to wszystko sosem, który przygotujemy na bazie 1-2 łyżek oliwy, dodatku świeżych ziół (takich jak bazylia, oregano, rozmaryn), wyciśniętego ząbku czosnku, oraz soku z cytryny. Do takiej sałatki można dodać, np. pokrojoną gruszkę lub winogrona. Gęstość odżywcza takiego dania w porównaniu z kebabem, pizzą, czy pierogami jest zupełnie inna, oczywiście na korzyść dania warzywnego. Sałatka zawiera antyoksydanty, witaminy, błonnik, dobry tłuszcz, białko i trochę cukru.
Powszechnym błędem u osób, które zmagają się z nadwagą, jest używanie sosów na bazie majonezów, czy śmietany do potraw. One ujednolicają smak i obniżają próg smakowy, więc efekt jest taki, że zjadamy więcej. Podobnie dzieje się z dodawaniem żółtego sera i zapiekaniem go razem z potrawą. Kolejny przykład to przekąski typu chipsy i nachosy, charakteryzujące się małą objętością, ale wysoką kalorycznością i smakiem, który w pewnym sensie uzależnia, ponieważ chcemy tego zjeść więcej.
Reasumując, zmiana nawyków i przekonań jest trudna, ale warta tego wysiłku, ponieważ dajemy sobie szansę na nową jakość życia, w lepszej kondycji, w lepszym nastroju i z dłuższą perspektywą. Szukanie „winy” na zewnątrz nie zmieni naszej sytuacji. Początek zmiany jest w głowie, w zrozumieniu i w motywacji. Nie tyjemy od menopauzy, depresji, czy od starości, tylko od tego, co jemy, ponieważ kalorie, czyli paliwo energetyczne dla organizmu, pochodzi
z zewnątrz, z żywności. To my sami decydujemy, co jemy i w jakiej ilości. Oczywiście wiele czynników wpływa na metabolizm, na odczuwanie głodu i apetyt, ale nie zmienia to faktu, że jeżeli chcemy być zdrowi i szczupli, to musimy podjąć wyzwanie świadomego dbania o siebie.
Palenie i picie alkoholu to złe nawyki, które mają szczególnie negatywny wpływ na zdrowie kobiety, zwłaszcza w okresie przekwitania. Czy możemy wyjaśnić dlaczego?
Palenie w każdym wieku jest niekorzystne dla zdrowia, a tym bardziej w wieku dojrzałym, kiedy organizm jest słabszy i jest bardziej podatny na rozwój procesów zapalnych. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2024 r., 24% Polaków, czyli około 8 milionów osób powyżej 15. roku życia deklaruje, że codziennie pali papierosy (tytoń). Dym z wypalanych papierosów/fajki jest silnym czynnikiem prozapalnym, który dodatkowo przyspiesza rozwój miażdżycy, czyli jeszcze bardziej obniża elastyczność naczyń krwionośnych, co podnosi ciśnienie krwi. Koło się zamyka, ponieważ to właśnie nadciśnienie sprzyja zwiększonemu odkładaniu się LDL w ścianach tętnic. Palenie tytoniu zwiększa 2- lub 3-krotnie ryzyko rozwoju miażdżycy, a w konsekwencji zawału serca i udaru mózgu.
Jeżeli chodzi o picie alkoholu, to od razu zaznaczę, że picie czystej wódki jest pod kątem walorów zdrowotnych nie do obronienia. Natomiast picie wina, zwłaszcza czerwonego wytrawnego, o ile nie popadamy w przesadę i nie pijemy go codziennie w dużych ilościach (co gorsza w samotności), jest warte rozważenia pod wieloma warunkami. Znany jest w literaturze naukowej (badanie MONICA – 41 miast w 21 krajach) „francuski paradoks”, z którego wynika, że we Francji, mimo wysokiego spożycia nasyconych kwasów tłuszczowych (wyższego niż w USA), wskaźnik śmiertelności z powodu chorób sercowo-naczyniowych był jednym z najniższych. Wytłumaczenie tego paradoksu jest następujące: Francuzi spożywają więcej wina, zwłaszcza czerwonego wytrawnego, zawierającego wiele związków biologicznych o działaniu ochronnym na układ sercowo-naczyniowy w porównaniu na przykład z Amerykanami. Do najważniejszych prozdrowotnych składników czerwonego wina należy przede wszystkim należący do polifenoli resweratrol, ale również kwercetyna, antocyjany i katechiny.
W białym winie jest tych związków znacznie mniej. Wina słodkie, półwytrawne i półsłodkie zawierają więcej cukru, a tym samym kalorii, więc ich rola w diecie sprowadza się bardziej do przyjemności. Nie polecam spożywania takich win, chyba że przy wyjątkowych okazjach, bo na co dzień ich picie przynosi więcej szkody niż korzyści.
Dodatkowo, ze względu na budowę, organizm kobiety ma mniejszą tolerancję alkoholu. Według Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) i Europejskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego (ESH) dopuszczalne ilości alkoholu to: 8 jednostek tygodniowo dla kobiet i 14 jednostek dla mężczyzn. Jako jednostkę przyjęto: 125 ml wina, lub 250 ml piwa, lub 30 ml wódki. Odradzam regularne spożywanie jakiegokolwiek alkoholu, jeśli jednak nie ma innych przeciwwskazań (na przykład skłonności do nałogów, czy zaleceń lekarskich), to wypicie z posiłkiem (nie na czczo i nie w upale na plaży przed wejściem do wody!) kieliszka dobrej jakości czerwonego wina 2-3 razy w tygodniu może wzbogacić naszą dietę w antyoksydanty. Osoby z silnymi alergiami powinny wiedzieć, że każde wino, a zwłaszcza czerwone, nasila alergie, ponieważ jest ono produktem wysoko histaminowym. Jeśli ze względów towarzyskich osoby z alergią chciałby się napić odrobiny alkoholu, na przykład podczas toastu, to lepiej sięgnąć – w ich przypadku – po kieliszek czystej wódki. Ale to jedyna sytuacja, kiedy rekomenduję tego typu alkohol.
I na koniec: przed menopauzą nie uciekniemy, ale możemy się do niej przygotować, by przejść ten trudny okres, bez uszczerbku na zdrowiu i samopoczuciu. O czym jeszcze warto pamiętać?
Z pewnością należy pamiętać o tym, by się porządnie przebadać raz na rok, w tym koniecznie oznaczać profil lipidowy, poziom glukozy, poziom wapnia i witaminy D3 we krwi (aby zapobiegać osteoporozie). Warto suplementować witaminę D3, koenzym Q10 w dawce 100 mg, a także magnez, witaminy B6, B12 i kwas foliowy. W diecie może być za mało tych witamin, zwłaszcza kwasu foliowego i B12, jeżeli ograniczamy spożycie mięsa. Nie chodzi o to, aby kompulsywnie zajadać suplementy, ale mieć świadomość potencjalnych braków i uzupełniać te braki. Suplementację, dla bezpieczeństwa, dobrze jest ustalić z doświadczonym dietetykiem w oparciu o wyniki badania krwi. Nie wszystkie parametry da się w takim badaniu sprawdzić, np. standardowo nie bada się koenzymu Q10, ponieważ jego oznaczenie wymaga specjalistycznych procedur. Nasz organizm z wiekiem produkuje coraz mniej tego związku, a z dietą niestety nie uzupełnimy tych braków. Z publikacji naukowych wiadomo, że koenzym Q10 jest bardzo wskazany dla osób z niewydolnością serca i dla każdego seniora. Usprawnia bowiem energetykę komórkową i jest silnym przeciwutleniaczem – odmładza organizm od środka.
Dla łagodzenia objawów menopauzy dobrze sprawdza się również wyciąg z czerwonej koniczyny i olej z wiesiołka. Wskazane są także produkty sojowe, ciecierzyca i nasiona lnu, ponieważ są one źródłem fitoestrogenów.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę.